Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



[Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Autor Wiadomość
_Ancoron_ Niedostępny
† Dead Man †
******

Liczba postów: 415
Dołączył: Dec 2014
453
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
_Ancoron_

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1
[Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
PROLOG

Stoły były zastawione różnej maści mięsami, egzotycznymi owocami oraz winami z dobrych roczników. Nikt jednak nie skosztował żadnego z tych bogactwa. W sali przygotowane wcześniej zostały dwa trony oraz miejsca dla pozostałych reprezentantów. Władcy ani ich świty nie skorzystali z możliwości spoczynku. Wszyscy stali, godnie prezentując swoje pancerze i herby. Mimo, że sala teoretycznie była wspólna, wyraźny jednak był podział na dwie jej części: część dostojną, ubraną w najbogatsze, złotego koloru zbroje, z czerwonymi płaszczami na plecach oraz drugą, znacznie mniej elegancką, za to wyposażoną w ubiory nietypowe, rzadko spotykane w tej części Wielkiego Księstwa. Na przedzie obu frakcji prezentowali się dwaj namiestnicy - noszący tytuł Króla Banan zwany Szybkim oraz Wielki Książe Kalis. Obaj patrzyli sobie w oczy, jakby byli tutaj tylko oni, nikt więcej.

Długą ciszę przerwał przewodniczący doradców króla Piotrovsky, zaczynając czytać traktat Unii:
— Wszyscy tutaj zebrani oficjalnie, bez zawiści oraz z czystymi sercami, świadomi konsekwencji podpisania tego dokumentu uroczyście oświadczamy:
1. Możności nasze od teraz będą wspólnymi dla Unii.
2. Wszystkie sprzeczności między naszymi państwami zostaną zapomniane.
3. Uznany zostanie protektorat oraz zwierzchność Królestwa MineSerwer.
4...
Książe Kalis prędko podszedł do króla Szybkiego Banana, swój miecz przystawił mu do piersi.
— Co ma to ma znaczyć? Jaka zwierzchność! — krzyknął.
W sali zawrzało, obie strony wyciągnęły broń i zaczęły niespokojne rozmowy.
— Dość! Cisza! — mówił zdenerwowany król. — Takie rozwiązanie jest konieczne, by pokój mógł być trwały... po prostu nie ma innego wyjścia.
— Zdrajcy! Oszuści! — wykrzykiwali donośnie reprezentanci Księstwa MineFox.
— Słyszysz ich? Nikt z nas nie zgodzi się na takie warunki...
Kapitan straży Gosia podbiegła do króla.
— Panie, czy mam przysłać tutaj więcej ludzi i ich uspokoić?
— Jest to zbędne. — odpowiedział władca.
Książe Kalis odepchnął panią kapitan. Patrząc się nieprzyjemnym wzrokiem na Szybkiego Banana powiedział:
— Zrywam ten traktat! Nigdy nie uznam cię za zwierzchnika! Rozumiesz... nigdy!
— Bez naszego porozumienia nie będzie pokoju. Nie będzie Unii!
— A może ja nie chcę takiego pokoju? Może chcę wojny?! — powiedział zdecydowanie książe.
— Patrząc na twoje zachowanie myślę, że tak. Ty chcesz wojny... ale wiesz co? To nawet lepiej. Załatwmy to wszystko raz na zawsze!
Książe Kalis wbił swój miecz w stół, przed króla.
— Koniec obrad! Wychodzimy! — rozkazał swoim doradcom.

Straż miejska otworzyła wrota z sali. Przestraszeni mieszkańcy patrzyli na wymarsz książęcej świty. Kapitan Gosia ponownie przyszła do króla.
— Panie, co teraz? Jakieś rozkazy?
— Wojna...

=========
Teraz w gwoli wyjaśnień:
1. Przerwy w tekście oznaczają kolejne akapity
2. Kolejne rozdziały będę pisał co 1/2 dni, zależnie od mojej ''weny twórczej''
3. Osoby, które będą się pojawiać w opowiadaniu to tajemnica. Jeżeli ktoś jednak wpadnie na ciekawą, pasującą do swojej postaci rolę, to chętnie ją rozważę. I nie, nie będę to tylko osoby z administracji.
4. Jeżeli wystąpiły jakieś ''błędy'' składniowe, to były one zamierzane.

[Obrazek: giphy.gif]
Oceny: paw123456789 (+1), Darkmanix (+1), ItsGhoul (+1), mistrzplackiiii (+1), manilax (+1), amon320 (+1), Danio008 (+1), wojteksyQ1 (+1), Anty (+1), LordVoldemort (+1)
09-April-2017 20:06:03
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
_Ancoron_ Niedostępny
† Dead Man †
******

Liczba postów: 415
Dołączył: Dec 2014
453
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
_Ancoron_

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #2
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Rozdział 1 — Sojusznicy

Władca siedział zamyślony na tronie, jedną ręką podrzucając jabłko.
— Wariat... przecież oczywistym powinno dla niego być, że nie można mieć porozumienia od tak. Wiedział czego powinien się spodziewać.
Po chwili zwrócił się do jednego ze swoich przybocznych strażników.
— Co ty o tym sądzisz? Jako jeden z mieszkańców Królestwa MineSerwer powinieneś mieć jakieś swoje zdanie na ten temat, tak?
Mężczyzna przełknął nerwowo ślinę.
— Ja... twoje działania mój królu... ja popieram wszystko co robisz! Twoje decyzje są zawsze rozsądne panie, niezależnie od emm... — wyjąkał.
Król przyłożył dłoń do twarzy.
— Wszyscy jesteście tacy sami. Jest tutaj jakakolwiek racjonalnie myśląca osoba, która potrafi się sensownie wypowiedzieć!?
Do Szybkiego Banana podszedł kwatermistrz Ironhide. Tuż przed nim uklęknął na kolano i skinął głową na znak szacunku.
— Panie, nie widzę sensu w przejmowaniu się tym, co było. I tak już tego nie cofniemy. Proponuję jednak zwołać jak najszybciej zebranie i wspólnie z doradcami opracować i przemyśleć dalsze ruchy.
Król wstał z tronu, podszedł do kwatermistrza i podał mu rękę.
— Widzicie? Dlaczego żaden z urzędników nie potrafił czegoś takiego z siebie wydusić? A co do ciebie magazynierze, poruszę kwestię twojej płacy na zebraniu.
Ironhide odwrócił się i poszedł do wyjścia. Król po ugryzieniu jabłka krzyknął jeszcze do niego:
— Czekaj! Powiedz heroldowi, że jak najszybciej ma się u mnie zjawić!

Około południa u Szybkiego Banana zjawiła się Willi, herold królewski.
— Panie, chciałeś mnie widzieć? — powiedziała z powagą w głosie.
— Tak, tak! Wszystko jest już gotowe. — władca machnął dłonią w stronę służącego.
Sługa podał do dłoni Wili długą kartę z pieczęcią na dole.
— "Z racji ostatnich wydarzeń, mających miejsce na terenie Królestwa, wszystkim jego mieszkańcom rozkazuje się co następuje:
~ Każdy mężczyzna ma obowiązek zgłosić się do koszar straży miejskiej, celem określenia jego zdolności bojowych;
~ Własności każdego..."
— Wystarczy, znam treść tego polecenia. Proszę jednak, abyś nieco ją złagodziła. Chodzi mi o to, że mieszkańcy nie mogą zacząć się bać. Już dostatecznie strach w nich wzbudził wymarsz Kalisa i jego ludzi.

W godzinach wieczornych, na sali narad znaleźli się wszyscy doradcy oraz oficerowie króla. Najważniejsi z nich, czyli: generał Vark, przewodniczący doradców Piotrovsky, dowódca gwardii królewskiej WojteksyQ oraz kapitan straży miejskiej Gosia - siedzieli obok władcy, jako jego najważniejsi urzędnicy. Pozostali swoje miejsca mieli wokół dwóch owalnych stołów.

Zebranie trwało kilka godzin, na sam jego koniec zaś ustalona została otwarta dyskusja na temat ustaleń. Pierwszy głos zabrał Piotrovsky.
— Mój panie, zważywszy na brak odpowiedzi od naszych sojuszników z zamków MineCraftowo oraz RoyalCraft, proponuję jednak wstrzymać się od pochopnych prób ofensywy przeciw Wielkiemu Księciu.
— Dobrze, jeżeli nawet nie ja zacznę wojnę, tylko Kalis to co nam to da?
Do głosu wyrwał się Vark.
— Mamy zbyt słabą gwardię i wojsko, żeby podjąć jakiekolwiek próby odparcia prawdopodobnych ataków. W dodatku brak odpowiedzi od naszych starych sojuszników najprawdopodobniej może oznaczać, że i oni dołączyli do zwolenników księcia.
— Czyli co!? Nie mamy ani sojuszników, ani szans na dobry atak czy obronę twierdzy? I co, mam to wszystko powiedzieć mieszkańcom? Bez prób robienia czegokolwiek mamy się poddać? — mówił zdenerwowany Szybki Banan.
— Czemu od razu poddać? Ja raczej rozważyłabym próbę wzmocnienia naszej kadry oficerskiej o ludzi z większym doświadczeniem... takich, którzy mogli by ją wzbogacić, nie tracą przy tam na naszym autorytecie. — powiedziała Gosia.
Król podrapał się po brodzie, zwrócił się w stronę pani kapitan.
— Masz na myśli ich... oni już dawno odeszli, nie liczyłbym na żadne wsparcie z ich strony... to dezerterzy, a dezerterów się nie da nawrócić...

[Obrazek: giphy.gif]
Oceny: manilax (+1), wojteksyQ1 (+1), Danio008 (+1), Anty (+1)
10-April-2017 15:47:17
Znajdź wszystkie posty
_Ancoron_ Niedostępny
† Dead Man †
******

Liczba postów: 415
Dołączył: Dec 2014
453
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
_Ancoron_

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #3
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Rozdział 2 — Starzy oficerowie


Kapitan Gosia maszerowała nerwowo po koszarach, zastanawiając się jak odnaleźć zaginionych już przed kilkunastoma laty dowódców. Rozkazała wszystkim stacjonującym w mieście strażnikom rozpytywać się wśród mieszkańców o informacje.

Nie musiała długo czekać na pierwsze wieści. Sierżant Anty podbiegł do pani kapitan, z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
— Pani Kapitan! Są wieści na temat niejakiego SkyLifa, dawnego generała oraz głównego rządcy twierdzy.
— Nareszcie... co wiadomo?
— Jakiś rok temu wyjechał on poza miasto, razem z pani poprzedniczką — Creepcią.
— Nic mi z takich wiadomości... jest coś konkretnego? — powiedziała.
— Podobno dalej zajmuje się szermierką... lub czymś w tym rodzaju. Widziano go nawet raz na turnieju rycerskim.
— Potrzebujemy więcej informacji, gdzie on się może znajdować, czy jest w stanie wrócić do służby. Weź ze sobą kilku ludzi i ruszcie do wiosek wokół miasta...
— Ale Pani Kapitan, co z obroną....
— On musi tutaj wrócić, nie możemy czekać ani chwili dłużej! Zrozumiano?
— Oczywiście.

Po kilku godzinach do koszar dotarł kolejny strażnik.
— Jakieś nowiny? — powiedziała wzburzona Gosia.
— Mam, ale ciężko mi uznać, czy są one dobre, czy złe...
— Mów, nie mamy czasu do stracenia!
— Znalazł się... ten no... dowódca dawnej gwardii strzelców.
— Strzelców?
— To znaczy... ja nie wiem. Ludzie mówią, że umie strzelać z łuku, że kiedyś kierował działem w gwardii... W każdym razie był tutaj oficerem!
— Coś więcej?
— Całe dnie przesiaduje w karczmie, w dzielnicy biedoty. Straż tam raczej nie zagląda, oni rządzą się swoimi prawami...
— Trzeba tam jak najszybciej iść. Zbierz mi tutaj pięciu ludzi, którzy aktualnie nie mają zajęć.

Strażnicy oraz kapitan Gosia wyruszyli w stronę karczmy. Po wejściu do dzielnicy zaraz widać było przestrach. Ludzie chowali się do swoich domów przed strażnikami. Wszystko co tutaj się działo, nie dotyczyło karczmy. Tam krzyk, bitki oraz trzask łamanych krzeseł było słychać na co dzień. Ludzie tam byli raczej bandytami, niż przestraszoną biedotą.

Mimo wejścia do środka strażników, zabawa dalej trwała na całego. Gosia, przepychając się między ludźmi dotarła do karczmarza.
— Proszę, proszę, kogo my tutaj mamy! Strażnicy miejscy... czego szukacie w ''Złotym Kielichu''?
— Informacji na temat niejakiego Ancorona, nazywanego ''zorro''.
— Ahahaha! Po co wam ten złodziej! Czyżby coś narobił w mieście? Okradł kogoś!?
— Po prostu jest nam teraz potrzebny. — mówiła poważnie.
— Prędzej to miasto się zawali, niż wy go złapiecie!
— Ale wiesz gdzie on jest?
— Oczywiście, że wiem! Siedzi tutaj, w karczmie. Szybko się na nim poznacie!

Gosia wraz ze swoimi ludźmi zaczęła się rozglądać. Mieszkańcom wyraźnie przeszkadzała obecność straży, lecz starali się to ukrywać.
W pewnym momencie dostrzegli grupę zbirów, oblegających stolik przy ścianie.
— Jeden dukacik! Jedna złota moneta prędko zamieni się w dwie kolejne! Wystarczy tylko odgadnąć, pod którym kubeczkiem się znajduje! — mówił ubrany w nie modne już płaszcz i kapelusz marynarski mężczyzna.
— Raz kozie śmierć! — krzyknął jeden z bandytów. — Łap! Chcę zagrać.
Nieznajomy złapał monetę, przemieszał ją między palcami jednej ręki i podrzucił. Następnie położył złoty dukat na stoliku i przykrył kubkiem, jednocześnie strącając go do rękawa. Zaczął mieszać kubeczki.
— Szczęście czy pech, życie czy śmierć!
Zbir chwilę się zastanowił, po czym powiedział:
— Od lewej! Na pewno tam!
Mężczyzna podniósł kubek. Niczego pod spodem nie było.
— Jak to! Oszust! To jest nie możliwe!
Pozostali ludzie zaczęli skandować razem z poszkodowanym:
— Oszust! Złodziej!
Puściły mu nerwy. Wywrócił stolik przed siebie. Nieznajomy zdążył podskoczyć, lądując jedną nogą na krawędzi stolika, drugą zaś zostając na ziemi.
— Spokojnie, to tylko gra! Raz się wygrywa....
— Ja nie przegrywam!
Ancoron zaczął uciekać, biegnąc po pozostałych stołach, przy okazji specjalnie zwalając kufle siedzacym ludziom. Będąc już przy samym wyjściu poczuł, że nogi mu się na czymś podwinęły. Prędko wylądował twarzą w ziemi.

Odwrócił się na plecy i zobaczył Gosię.
— Ładnie to tak podkładać ludziom nogi? — mruknął.
— Ładnie to tak okradać ludzi? Teraz pójdziesz ze mną...
— Ja nigdzie nie idę, zaraz wracam do...
Złodziej spostrzegł, że drzwi do karczmy są blokowane przez strażników, którzy próbowali odeprzeć nacierających bandytów.
— Na czym to skończyliśmy naszą rozmowę?

Ancoron skinął lekko głową w stronę postaci siedzącej na dachu karczmy.

[Obrazek: giphy.gif]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-April-2017 17:10:20 przez _Ancoron_.)
Oceny: manilax (+1), Danio008 (+1), wojteksyQ1 (+1), Anty (+1)
11-April-2017 15:41:48
Znajdź wszystkie posty
xWilaa Offline
Zbanowany

Liczba postów: 42
Dołączył: Jan 2017
Nick na Serwerze:
xWilaa

MineGold:
0.00
Post: #4
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Jaaaa, chyba dostanę ataku fangirlingu *-* Fajneeee <33 No i wreszcie ktoś zastosował półpauzę i pisze starannie. BRAWISIMO!

A te akapity co piszesz nazywają się "akapity angielskie" :>
Oceny: _Ancoron_ (+1)
11-April-2017 17:00:21
Znajdź wszystkie posty
Wiki333 Offline
Ekspert
******

Liczba postów: 264
Dołączył: Apr 2016
298
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Wiki333

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 275.00
Post: #5
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
To ja też coś dopisze :3! Morrrrdeeeczko... robisz kupę dobrej roboty, trzymaj tak dalej. Nareszcie coś - co się przyjemnie czyta! Wink
Pozdruffka!
Oceny: _Ancoron_ (+1)
11-April-2017 17:45:35
Znajdź wszystkie posty
Anty Offline
Zbanowany

Liczba postów: 2,110
Dołączył: Feb 2016
Nick na Serwerze:
.

Odznaczenia:

(
Zobacz Odznaczenia)

Poziom:
MineGold: 60.00
Post: #6
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Fajne opowiadanie
Oceny: _Ancoron_ (+1)
11-April-2017 18:18:16
Znajdź wszystkie posty
_Ancoron_ Niedostępny
† Dead Man †
******

Liczba postów: 415
Dołączył: Dec 2014
453
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
_Ancoron_

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #7
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Rozdział 3 — Starzy oficerowie cz. 2

Sierżant Anty próbował bezsilnie przywołać do siebie strażników. Wszyscy byli jednak zajęci sprawami większej wagi, między innymi spożywaniem dużej ilości ciemnego piwa, zarekwirowanego z pobliskiego browaru.

Nieudolne próby sierżanta spostrzegł jednak dowódca gwardii królewskiej — WojteksyQ, podczas codziennego przemarszu ze swoimi ludźmi.
— Sierżancie, czyżbym spostrzegł brak posłuszeństwa?
— Panie dowódco... to jest. Melduje...
— Po co mówić takim skomplikowanym językiem, mówże po ludzku. Co się dzieje?
— Dostałem rozkaz do Pani Kapitan. Mam za zadanie skompletować ludzi i ruszyć na poszukiwania niejakiego SkyLifa, dawnego...
Dowódca otworzył szerzej oczy.
— Wiem kim był SkyLife. Jeżeli Gosia się tutaj zjawi, przekaż jej, że ja się już tym zająłem.
Anty przetarł twarz.
— Po problemie. — powiedział sam do siebie, dołączając do pozostałych strażników, odbywających aktualnie przerwę.

WojteksyQ rozkazał swojej gwardii kontynuować obowiązki bez niego. Sam zaś poszedł do swojego najbardziej zaufanego człowieka — Amona, pełniącego funkcję nauczyciela szermierki w Królestwie MineSerwer.
— Amonie! Mam ci do przekazania bardzo ciekawą wiadomość!
Szermierz odwrócił się w stronę dowódcy. Odłożył broń na ławkę.
— Co się stało?
— SkyLife...
— On? Co z nim? Gdzie jest?
— Przyjąłem na siebie, a właściwie na nas obowiązek odnalezienia go.
— A nie mogą się tym zająć strażnicy? Tylko tyle mają do roboty.
— Myślisz, że by sobie poradzili? SkyLife jest za dobry, najwyżej poradził by sobie z nimi i tyle byśmy go widzieli. Nie dość, że przysłużymy się Królestwu, to jeszcze sprowadzimy tutaj największego wojownika, jakiego kiedykolwiek te ziemie widziały. To jak, wchodzisz w to?
— Nie mam wyjścia.

Obaj ruszyli poza miasto, wcześniej uzbrajając się u kwatermistrza. Nie zabrali ze sobą ani jednego strażnika, by nie wzbudzać podejrzeń. Przed wybraniem odpowiedniego miejsca do rozpoczęcia poszukiwań, zastanowili się nad odpowiednimi ewentualnościami. Prędko wyeliminowali wsie, w których jest wielu ludzi. Skupili się na takich, które były dosyć ubogie w swojej budowie i rozległości.

Po przejściu kilku z nich, została im tylko jedna. Po drodze wypytywali ludzi, lecz ci niczego nie wiedzieli lub ukrywali prawdę.
— To chyba ostatnie miejsce, o ile nie wyniósł się on już całkiem gdzie indziej.
— Od której strony powinniśmy zacząć? — pytał znużony Amon.
— Jakieś odosobnione miejsce... może przy lesie, potoku? Sam już nie wiem.
— Coś takiego? — Szermierz wskazał stary domek myśliwski, który znajdował się kilkaset metrów od nich, na wzgórzu.

Droga na mały szczyt była fatalna. Kamienie wbijały się w podeszwy butów, uginały stalowe ochraniacze. Odległość będąca zaledwie czwartą częścią kilometra wydawała się dłużyć niemiłosiernie.

Zdenerwowani, zmęczeni, dotarli na samą górę. Zastali tam mieszkanie, które pomimo bardzo złego umiejscowienia, było pełne życia. Na parapetach stał kwitnące kwiaty, ptaki miały gniazdo na dachu. W poprzek rozwieszone był sznury z praniem. Krajobraz wydawał się być wręcz bajkowy.

WojteksyQ i Amon podeszli do drzwi domku, zapukali do nich. Nikt jednak nie otworzył, to też postanowili zrobić to sami.
— Otwierać, jesteśmy tutaj z rozkazuuu....
Dowódca gwardii otworzył drzwi i przed samym nosem zobaczył kuszę trzymaną przez mężczyznę w białej koszuli, ze stalowym kapeluszem na głowie.
— Czego tutaj szukacie?
— Emmm my... jesteśmy tutaj do SkyLifa... — powiedział Amon, nerwowo przełykając ślinę.
—A po co wam SkyLife? — mówił mężczyzna.
Do odpowiedzi wyrwał się WojteksyQ, odsuwając się kilka metrów do tyłu.
— To jest rozkaz od króla. Królestwo potrzebuje Generała SkyLifa... potrzebuje ciebie. — powiedział lekko niepewny.
— A skąd pewność, że ja potrzebuję królestwa? Skąd pewność, że potrzebuję króla?
— Zagraża nam wojna, jesteś jedyną nadzieją!
— Nadzieją na co?
— Na zwycięstwo — powiedzieli jednogłośnie obaj.
SkyLife wszedł do domu, przypierając wejście.
— I co? — mruknął Amon. — Poszedł sobie?
— Nie wydaje mi się...

Drzwi zaskrzypiały, po chwili wypadły z zawiasów. Ze środka ponownie wyszedł SkyLife, tym razem z dwoma mieczami w dłoniach. Zdezorientowani rycerze również wyciągnęli swoją broń.
— Jeżeli mam już walczyć, to przynajmniej u boku kogoś wartościowego — zaśmiał się, ruszając do walki z nimi dwoma.
Rozgorzała walka. Szczęk ostrzy roznosił się w rzadkim powietrzu. Ataki prowadzone przez szermierza nie dawały żadnego skutku, to samo natarcia gwardzisty. Ciosy z obu stron były blokowane. Miecze wręcz iskrzyły po otarciu o broń przeciwnika. W pewnym momencie obaj zgrali się, zaatakowali w tym samym momencie. Ten cios również został zablokowany, lecz dawny generał klęknął na kolano.
— Dość! Wystarczy! Jesteście lepsi niż myślałem. Szczerze? Nie miałem zamiaru wracać do królestwa, to całe ''generałowanie'' przestało mnie bawić. Myślałem, że was obiję i to wystarczy. Słowo jednak się rzekło. — powiedział z poważną miną SkyLife.
— W takim razie wracamy?
— Jest jeszcze jedna sprawa. Creepcia, ona idzie z nami, inaczej wam nie pomogę.

[Obrazek: giphy.gif]
Oceny: Danio008 (+1), amon320 (+1), wojteksyQ1 (+1), Anty (+1)
11-April-2017 19:17:54
Znajdź wszystkie posty
wojteksyQ1 Offline
Zbanowany

Liczba postów: 1,321
Dołączył: Sep 2015
Nick na Serwerze:
wojteksyQ1

Odznaczenia:

(
Zobacz Odznaczenia)

Poziom:
MineGold: 1.00
Post: #8
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Epickie <3, dzięki że zawarłeś moją osobę w opowieści :3.
Oceny: _Ancoron_ (+1)
11-April-2017 19:29:52
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
_Ancoron_ Niedostępny
† Dead Man †
******

Liczba postów: 415
Dołączył: Dec 2014
453
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
_Ancoron_

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #9
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Rozdział 4 — Wojna ''od kuchni''


SkyLife prowadził swoich nowych towarzyszy przez leśną ścieżkę.
— Rozdzieliliśmy się z Creepcią zaraz po wyjściu z twierdzy. Ona miała udać się do jej znajomego, alchemika — Quirella. Swój dom ma on za tą górą. — mówił.

Wędrówka nie trwała długo. Droga, którą znał generał była o wiele krótsza niż ta obrana wcześniej przez Amona i WojteksQ.

W oddali widać było już dom, a raczej starą, zbudowaną z kamienia wieżę.
— No i jesteśmy!
Wokół mieszkania alchemika rosło wiele ciekawych roślin. Niektóre z kształtu były wręcz przerażające, lecz na pewno zdatne do tworzenia napojów czy lekarstw.
Ogrody były bardzo zaniedbane. W podobnym stanie była wieża — zniszczona, zarośnięta mchem. Zaniepokoiło to nieco podróżników, ale czemu się dziwić — mieszkał tu alchemik, więc różne nietypowe rzeczy były na porządku dziennym.

SkyLife zapukał do drzwi, po czym szybko je otworzył. Wejście prowadziło prosto do piwnicy. Była tam pracownia Quirella. Pomieszczenie wyglądało na zdewastowane. Na podłodze leżało szkło z rozbitych menzurek, stoliki miały wyłamane nogi. Jeden z półek również leżała na ziemi, przykrywając stare księgi i zwoje.
— Co tutaj się stało? Gdzie jest Quirell? — powiedział do siebie.
— Nie wygląda mi to na robotę jednego człowieka... raczej na skutki nieudolnego czarnoksięstwa.
Amon podszedł do ostatniego luźnie stojącego stolika. Leżała na nim kartka, nadpalona na brzegach, z plamami krwi na przedzie.
— '' Alchemik i jego służka są nasi. Jeżeli zechcesz je odzyskać, przyjdź do nas. Wszystkie informacje otrzymasz od naszego człowieka. Spotkasz się z nim w nocy, na placu targowym Twierdzy Mineserwer. Będzie on czekał na ciebie w dziesiąty dzień każdego miesiąca. Nie zostawisz ich, Sky.
T. M. A. ''
— Nie! Arih! Nie będziesz musiał czekać ani chwili dłużej! Słyszysz?! Idę po ciebie! Nie licz na litość! — krzyczał SkyLife.
Całej sytuacji przyglądał się Wiki, śledzący ich od domku myśliwskiego.

W miejskiej kuchni panowała bardzo zła atmosfera. Kucharze stali w kątach pomieszczenia, kiedy dwaj szefowie toczyli ze sobą bój.
— Widziałeś! Nie ruszyli niczego! Rozumiesz, niczego! — krzyczał Danio.
— To przez ciebie! Mięso były niedogotowane! Tego nawet pies by nie ruszył! — odgrażał Mistrzplacki.
Okładali się wzajemnie: jeden uderzał chochlą, drugi blokował patelnią.
— Twoje wina nie były dostatecznie dobre! Zwykłe, rozcieńczone wodą soki!
— Soki?! Raczej kielichy, w których były podane! Szpargały z poprzedniej epoki!
W pewnym momencie Mistrzplacki zdołał popchnąć Dania. Ten wpadł do balii z wodą.
— Dobrze ci tak! — śmiał się sprawca.
— Taki jesteś smieszny? Co?
Zmoczony kucharz odwrócił się za siebie, podniósł otwarty worek z mąką i rzucił nim w oponenta. Ostatecznie obaj byli cali biali, kuchnia zdewastowana, a wiele produktów zmarnowanych.
— Co się tutaj dzieje!? — krzyknął zdenerwowany DevilxShadow — właściciel kuchni.
— My...
— Wystarczy tego dobrego! Zniszczyliście wszystko! W takim wypadku nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się was pozbyć!
— Ale przecież my tutaj byliśmy szefami! Nie możesz od tak, z takiego powodu!
— Zabierać mi się stąd! Odkupicie mi to, co zniszczyliście. Nie obchodzi mnie ile wam to zajmie. Jak już przemyślicie swoje działanie, wtedy macie do mnie przyjść. Wszystko jasne? — powiedział właściciel, kiedy emocje już nieco opadły.

Nieudolni kucharze wyszli z budynku kuchni, wcześnie opłukując twarze i ręce w wodzie.
— Widzisz! Co narobiłeś! Jak niby się wypłacimy? — powiedział Mistrzplacki.
— Wiesz co... nie mam zamiaru mu niczego dawać. Ta robota też mi nie potrzebna. Gotowanie już mnie nie kręci...
— Właściwie, to mnie też... rzućmy to raz na zawsze!
Danio zmrużył oczy, złośliwie patrząc na towarzysza.
— Tak! Wiem co będę robił! Zawsze chciałem być pisarzem! Wiersze, opowiadania, to jest to! — krzyknął.
— Hmmm.... Ja też! Będę Bardem! To jest przyszłościowa robota, nie to, co taki kucharz.
Danio złapał się przez chwilę za głowę.
— Czy ty zawsze musisz robić wszystko to, co ja!?
— Przecież to był mój pomysł! Pierwszy na niego wpadłem!
— Nie, bo ja!
— A właśnie, że ja!

Swoją kłótnie prowadzili tuż przed budynkiem koszar. Po chwili w oddali spostrzegli Kapitan Gosię, prowadzącą Ancorona oraz WojteksyQ i Amona, w towarzystwie SkyLifa.

[Obrazek: giphy.gif]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-April-2017 15:40:12 przez _Ancoron_.)
Oceny: DevilxShadow (+1), mistrzplackiiii (+1), amon320 (+1), Anty (+1), wojteksyQ1 (+1), Wiki333 (+1)
12-April-2017 15:38:28
Znajdź wszystkie posty
amon320 Offline
Zbanowany

Liczba postów: 1,329
Dołączył: Jan 2016
Nick na Serwerze:
Amon320

Odznaczenia:

(
Zobacz Odznaczenia)

Poziom:
MineGold: 1.01
Post: #10
RE: [Opowiadanie] Twierdza Mineserwer
Chłopie, już nie mówię jakie musiało być to czasochłonne. Kawał dobrej roboty. Dzięki za wpis o mnie Big Grin!
Oceny: _Ancoron_ (+1)
12-April-2017 20:27:55
Znajdź wszystkie posty



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości