Serwery Minecraft

Callisto wzięła łyk wina obserwując wydarzenia. Kapelusznik natomiast z trwogą zerkał na Isabellę...
Isabella rzuciła się w bok i przeturlała ogromny kawałek unikając ognia... była wściekła, smok przestał zionąć ogniem a ona momentalnie wstała... wycelowała różdżkę lekko przed siebie.
- Protego Maxima duo! - Wypowiedziała potężne ochronne zaklęcie, jej ciało zostało pokryte podwójną potężną magiczną barierą.
- Auroro Bellium! - Dodała kolejne zaklęcie, które zwiększyło nieco jej wytrzymałość i szybkość, dodało także jeszcze jedną osobną warstwę bariery o innych właściwościach do tamtych.
Isabella zamierzała używać teraz potężnych zaklęć, znała kilka bardzo potężnych ochronnych zaklęć i narzuciła na siebie bariery ochronne.
W tym momencie wycelowała różdżką w Drakkona który stał dosyć spory kawałek od niej.
- Firestorm! - wypowiedziała potężne zaklęcie, wytworzyła wokół siebie potężny pierścień ognia, zaczęła kręcić różdżką w dłoni nad głową doskonale sterując owym pierścieniem... chwilę później skierowała cały ogień w Drakkona, potężny strumień ognia o innych właściwościach niż Wieczny Ogień tym razem pofrunął w jego stronę... odpowiedziała ogniem na ogień, w tym momencie scena wyglądała tak jakby to dwa smoki ze sobą walczyły...

Drakkon błyskawicznie wzbił sie w powietrze dwoma machnięciami skrzydeł unikając zaklęcia. Smok zawisnął w powietrzu patrząc na Isabelle około 100 metrów nad ziemią.
Drakkon ryknął donosnie. Ryk ten był tak potężny ze uwolnił fale dźwiękową. Bedąc w powietrzu rozwarł swoje skrzydła a te zaczeły jaśnieć zielonym blaskiem zupełnie tak jak jego paszcza i oczy które emitowały wręcz gorącą zieloną parę.
Ignathir popatrzył w góre
- Wygląda na to że Drakkon zamierza to zakończyć.. - odparł arcymag w stronę Callisto i Kapelusznika
Czarne chmury zaczęły krążyć jeszcze szybciej tym razem wyglądało na niebie to tak jakby orbitowały wokół smoka. Pojawiły sie również kolejne błyskawice. Isabella nie miała pojęcia co sie dzieje... Czyżby Drakkon zamierzał użyć nieznanej jej umiejetnosci?

Tymczasem w Mistycznym wymiarze Dżinnów...
- Panie... wyczuwam załamania czasu w krainie... te istoty załamują linię czasu... - mówił Hinn pochylając głowę przed Lusharem siedzącym na swym świetlistym tronie. - Nie możemy na to zezwalać. - dopowiedział, jego głos potężnie dudnił, w innych wymiarach sam głos Dżinna zdolny jest do demolowania ścian i budynków, tutaj natomiast rozchodził się w świetlistym blasku.
Lushar milczał wyraźnie nad czymś się zastanawiając.
- Panie... mówiłeś że nie zamierzasz wkraczać do tamtej krainy... byłeś tam tylko raz... - powiedział Shaitan, zarówno on jak i Hinn spoglądali na Lushara.
- Załamania jednego wymiaru mogą w przyszłości oddziaływać na inne... - przemówił w tym momencie Lushar.


Tymczasem Sisyphus powrócił do Dohl de Lokke ze swojej wyprawy do koszar. W momencie pojawienia się w stolicy natychmiast zaczął wyczuwać obecność...


Callisto zerkała na wydarzenia i na Ignathira... była ciekawa co dalej tutaj nastąpi. Kapelusznik wziął łyka herbaty.

Isabella spoglądała na poczynania Drakkona... zamierzała nadal faszerować bestię zaklęciami, dawno nie używała czarów, a w młodości przecież doskonale opanowała ogrom potężnych zaklęć o których wiedzy i użyciu większość czarodziejów i istot mogła jedynie śnić... nie każdy bowiem potrafił doskonale opanować zaklęcia, poznać je... Isabella bardzo szybko w latach dzieciństwa uczyła się potężnych nowych czarów... Cecilia była z niej dumna, dzięki temu także wygrywała każdy pojedynek ze swoją siostrą Nurbanu...
Isabella w tym momencie uniosła dłonie ku górze, w kierunku smoka...
- Thunderstorm maxima... - wypowiedziała przepotężne zaklęcie to ona chciała być Panią Burzy... użyła w tym momencie zaklęcia tworzącego burzę... jako iż na tym tutaj niebie były już czarne chmury burzowe, zaklęcie zostało potężnie wzmocnione... w tej chwili ze wszystkich otaczających Drakkona chmur zaczęły wydobywać się potężne pioruny i błyskawice, także grzmoty które zaczęły rozbijać mu się w uszach, hałas błyskawic był tak głośny, że filiżanka Kapelusznika eksplodowała, pioruny huknęły z każdej strony w cielsko smoka... wydobywały się z każdej chmury których było ogrom... to sprawiało że piorunów było jeszcze więcej... po chwili na niebie zaczął wytwarzać się ogromny wir... potężne tornado, które się formowało... gdy formacja się ukończyła, tornado zaczęło sunąć w stronę smoka by go ostatecznie pochłonąć...
- Protego Diabolica!!! - krzyknęła Isabella. W tym momencie Callisto aż poderwała się z krzesła słysząc to zaklęcie... zaklęcie stworzone przez Lorda Carrabotha.
Niezwykle złożone i potężne zaklęcie ochronne z dziedziny czarnej magii... Na skutek tego czaru, wokół rzucającego tworzy się ochronny krąg czarnego ognia - taki zaczął właśnie otaczać Isabellę...

Drakkon nawet nie drgnął, cały czas bowiem przygotowywał swój atak. Przyjął wszystkie pioruny które nie zadały mu żadnych obrażeń.
Nagle zieleń wiecznego Ognia wręcz eksplodowała z całego ciała Drakkona. Fala ognia sunąc po niebie rozwiała chmury destabilizując tym samym tornado które szybko się rozwiało.

Chwile później smok rozpoczał swój atak... Z całego ciała Drakkona zaczęły spadać ogromne kule wiecznego ognia prosto na ziemię siejąc totalny armagedon i niszcząc wszystko
Ignathir widząc co sie dzieje, wyciągnął rękę i uderzył kosturem w ziemie nie ruszając sie z tronu, tworząc nad sobą i nad Callisto i Kapelusznikiem niewidzialną barierę ochronną.
Arcymag rzucił spojrzenie na Isabelle która próbowała nadal walczyć ze smokiem.
- To bez sensu... - rzekł Ignathir
Callisto i Kapelusznik spojrzeli na niego.
- Co masz na mysli? - zapytała Callisto
Iganthir zaśmiał się pod nosem
- Drakkon jest odporny na magie.. żaden czar Isabelli nie zadziała..
Callisto i Kapelusznik słysząc to nie mogli uwierzyć. Isabella jednak nie słyszała ich konwersacji.

Drakkon zaczął sunąć z nieba prosto na Isabelle. Walka z powrotem przeniosła sie na ziemię.

Isabellę podrażniła odporność Drakkona na jej ataki, była coraz bardziej zirytowana. Zaczęła intensywnie myśleć nad dalszą taktyką...
- Ignathirze... cóż więc twoim zdaniem winna uczynić księżniczka w tej sytuacji? - Spytała Callisto z zaciekawieniem. Mimo wszystko była pod wrażeniem jak długo Księżniczka zdoła się ochraniać już przed smokiem.
- Może dać się pożreć i zmiażdżyć bestię od środka, gdzie zapewne jest mniej odporna? - dodał Kapelusznik
Isabella widząc frunącego Drakkona zaczęła w tym momencie bardzo szybko biec w przeciwnym kierunku... czarny ogień wytworzony Protego Diabolicą podążył za nią... ochraniał jej ciało z każdej strony, ogień z tego zaklęcia wyczuwał także zagrożenia i atakował cele, jeżeli Drakkon zbliży się do Isabelli czarny ogień w całości w niego huknie...
Isabella rozglądała się dookoła po pobliskim terenie... nie miała planu w głowie... Wieczny Ogień zawiódł, jej magia zawodziła... przypomniała sobie słowa Ignathira... "determinacja i odwaga"... myślała nad nimi... nie zamierzała się poddać, chciała pokonać smoka... nadal miała na sobie bariery ochronne.

Ignathir słysząc pytania zasmiał sie ponownie.
- Nadal nie rozumiecie.. - odparł arcymag - Wynik tego starcia był przesądzony od samego początku..

Drakkon nie zamierzał już przeciagac tej walki. Rzucił sie z impetem na Isabelle. Czarny ogień buchnął w smoka ten jednak nie zwazajac na niego zrobił machniecie reką prosto w Isabelle. Ksiezniczka przewróciła sie ale stworzona przez nią magiczna bariera zdołała ją ochronić. Drakkon jednak zrobił kolejny cios. Jego pazury wbiły sie w barierę a ta pod wpływem jego siły, zaczęła sie kruszyć. Szybko wyciągnął więc z niej łapę i uderzył jeszcze raz roztrzaskując magiczną barierę jak szklana filiżankę. Isabella szybko próbowała sie pozbierać ale Drakkon z impetem swoją potęzną łapa wbił ja w ziemię. Magia ochronna Isabelli przestała być skuteczna. Drakkon uderzył kolejny raz.. tym razem Isabella poczuła cios... miażdzący wręcz cios. Jej oczy az sie wytrzeszczyły a z ust zaczęła tryskać krew. Leżała bezwładnie zgniatana przez Drakkona który patrzył na nią swoimi zielonym ślepiami. Nagle rozwarł swoją paszcze i juz miał cisnąć w nia wiecznym ogniem by zabić gdy nagle...

- Wystarczy! - krzyknął Ignathir podnosząc ręke i wstając z tronu.
Drakkon słysząc te słowa natychmiast zamknął paszcze i zabrał łapę która przygniatała Isabelle.
Kapelusznik i Callisto popatrzyli na Ignathira. Arcymag pstryknął palcami a jego tron zniknął.
- Ta walka została zakończona.. - rzekł arcymag idąc w stronę leżącej Isabelli i Drakkona.

Isabella czuła ogromny ból... nie wiedziała jak do tego doszło, nie wiedziała co miał znaczyć ten test... wiedziała że przegrała...
Spojrzała obolałym wzrokiem na Ignathira... czuła smutek i żal z powodu odniesionej porażki... zamierzała wygrać ten pojedynek. Zerkała na Ignathira i Drakkona.

Ignathir patrzył na leżąca Isabelle przez chwile a następnie zerknął na Drakkona.
- Dobra robota Drakkon.. Możesz odejść...
Drakkon ryknął a następnie wykonując dwa machnięcia skrzydłami wzbił sie w powietrze i odleciał.
Kapelusznik i Callisto podbiegli do Isabelli.

Kapelusznik momentalnie padł na kolana, dobył różdżki.
- Szybko! Trzeba jej pomóc, uratować za wszelką cenę! - Krzyczał donośnie.
Callisto zerkała na księżniczkę... zrobiło jej się żal kobiety widząc jej stan, jednak zdała sobie sprawę także z tego co mówił Ignathir... faktycznie ta walka była przesądzona od początku... Drakkon był absolutnie potężną istotą.
Isabella dusiła się krwią, nie mogła złapać tchu... cios Drakkona był potwornie bolesny, trzymała się ręką za brzuch, spoglądała na Ignathira lecz po chwili obraz zaczął jej się rozmazywać...

Ignathir bez słowa patrzył jak Isabella traci kontakt z rzeczywistością. Słuchał przez moment lamentów Kapelusznika ale były mu one kompletnie obojętne.
Ignathir wyciągnął reke przed siebie a ciało Isabelli zaświeciło zieloną lecznicza energią.
- Pełna sprawność powróci jej za kilka godzin.... Ma zmiażdżone zebra, uszkodzone płuco i złamaną rękę.. - odparł arcymag opuszczając swoją dłoń..
Ignathir mógłby bez problemu uleczyć Isabelle w kilka sekund ale celowo nie zamierzał tego robić.