Najlepsze Serwery Minecraft w Polsce!
   Witaj serdecznie na forum gdzie znajdziesz swój ulubiony Serwer Minecraft                                         
         

Serwery Minecraft

Witaj, Serwery Minecraft - nie przypadkiem znalazłeś największe forum internetowe Minecraft w Polsce Serwery Minecraft które tu znajdziesz pozwolą Ci miło spędzić czas, poznasz nowych wspaniałych ludzi i przeżyjesz fantastyczne przygody! Jednoczymy ludzi uwielbiających Gry i Minecraft! Zagraj z Nami i odkryj fantastyczne Serwery No Premium! Zobacz co oferuje polecana przez Nas

Lista Serwerów Minecraft



Zarejestruj się bezpłatnie na forum! Oto niektóre z przywilejów:
  • Zakładaj nowe wątki oraz aktywnie w nich uczestnicz,
  • Odblokuj możliwość pisania na Shoutboxie (czat),
  • Ogranicz ilość wyświetlanych reklam,
  • Zdobywaj odznaczenia oraz reputacje,
  • Znajdziesz tutaj darmowe poradniki Minecraft,
  • Odblokuj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
  • Spersonalizuj swój prywatny profil,
  • Uczestnicz w forumowych konkursach,
  • Pamiętaj to nic nie kosztuje, MineServer.pl to darmowe forum internetowe na którym dowiesz się jak zainstalować minecraft oraz jak grać w minecraft!
Szukałeś Serwerów Minecraft? Znalazłeś! Zarejestruj się, a zagraj z nami!

               
serwery minecraft



[RolePlay] Magic World
Autor Wiadomość
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,030
Dołączył: Apr 2015
2142
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1261
RE: [RolePlay] Magic World
Pariah szukał czegoś w starym plecaku Saula, Tempus podszedł do niego..
- Czego szukasz? - spytał
- Szukam starej różdżki Saula
- Nie widziałem jej od dawna - odparł Tempus
Czarodziej przestał grzebać w plecaku.
- Jest za spokojnie, mija już 2 dzień odkąd Cecilia i Meret wyruszyli do Barbarossy, Neclara wciąż nie ma.. Co robić? - odparł Pariah
- Musimy uzbroić się w cierpliwość, niedługo, wszystko się zacznie, czuję to. - odpowiedział mu Tempus
- Musimy być gotowi. - dodał
- Czy rozmawiałeś już z Olivanderem? - spytał
- Tak, zbiera grupkę niepodległych czarowi Malacatha - odpowiedział mu Pariah
- To dobrze.

W tym samym czasie...
Spector pojawił się przy jaskinii, w której był zaklęty duch Key Leya...
Wychodzące z niej widmo czarodzieja uśmiechnęło się szyderczo..

Arcan wyjął notatnik, po tym co usłyszał od Namiry i od Malacatha, zapisał coś w nim..
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-May-2020 10:07:21 przez Camrakor_13.)
04-May-2020 10:03:05
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
77
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #1262
RE: [RolePlay] Magic World
Ravcore stał jeszcze chwilę w miejscu i rozglądał się. W Pont Vanis był tylko raz, kilka lat temu. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Zabójca zaczął iść przed siebie. Zauważył karczmę. Postanowił wejść i zdobyć jakieś informacje, bo właśnie karczmy były jednymi z lepszych miejsc plotek i informacji.
Przed karczmą było kilku piratów. W tle grała skoczna muzyka.
Ravcore ustał przed nimi.
- Ej, patrzcie jaki piękniś! - powiedziała piratka, zaczęła się do niego przystawiać i ocierać się o niego
- Czegoś chce?! - krzyknął pijany pirat i zaczął grozić szablą
Mężczyzna poczuł jak piratka próbuje chwycić jego sakwę przy pasie. Od razu za nią złapał. Czarnowłosa dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Wiesz może czy jest tutaj Królowa Cecillia? - spytał Ravcore, ręce dziewczyny cały czas wiły się po ciele zabójcy
- Cecillia! Piękna... - odbiło mu się piwem - Ona taka... - zamknął oczy
- Najpiękniejsza. Kobieta! - zbliżył się do Ravcore jakiś inny pirat, też pijany i złapał go rękoma za ramiona
- Dobra z niej królowa, rozumiesz..! - powiedział i pocałował Ravcore w polik
Mężczyzna odepchnął pijanego pirata, który się przewrócił.
- To moja. Żona! Piękna takaaa..! - powiedział pierwszy i wziął łyk rumu, po chwili upadł na ziemię
Nagle odezwał się jakiś pirat w dużym kapeluszu, który zasłaniał mu oczy. Siedział na bujanym, drewnianym fotelu obok grupki piratów.
- Ja wiem... - powiedział i podniósł kapelusz, uśmiechnął się
Ravcore ujrzał jego braki w uzębieniu i błysk w oczach. Zostawił piratkę i podszedł bliżej siedzącego mężczyzny.
- Ale... Informacje kosztują... - znowu się uśmiechnął i zrobił gest palcami że ma mu zapłacić
Ravcore chwycił sakwę i rzucił nią w jego stronę. Pirat zaczął na nią patrzeć, otworzył ją i sprawdził złoto.
- A teraz mów - rzekł Ravcore.
Tajemniczy mężczyzna trochę się zastanawiał patrząc na sakwę.
- Była. Ojj była - odpowiedział.
- Gdzie poszła? - spytał ponownie Ravcore
Pirat znowu się uśmiechał, milczał i patrzył się na drugą sakwę zabójcy, która była przy pasie.
Ravcore wziął kolejną sakwę i wysypał z niej połowę złota. Wyciągnął rękę w stronę pirata. Tajemniczy mężczyzna chciał wziąć złoto, ale zabójca cofnął rękę.
- Najpierw mów gdzie poszła - powiedział głośniej.
- Pewnie do rezydencji, albo Zemsty. Nie wiem - odpowiedział.
Ravcore rzucił pod nogi pirata złoto trzymane w ręce i odszedł. Pirat zaczął je szybko zbierać do kieszeni...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-May-2020 10:47:17 przez troox.)
Oceny: DevilxShadow (+1)
04-May-2020 10:44:59
Znajdź wszystkie posty
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 501
Dołączył: Jan 2016
352
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1263
RE: [RolePlay] Magic World
Vretham wyszedł przed Rezydencję. Podszedł do Pirata, pilnującego wejścia, spojrzał na niego, a następnie poklepał po ramieniu.
- Miej oko na wszystko, póki nie wrócę. - Powiedział.
====
Barbarossa podszedł do Cecilii, która stała przy regale z książkami.
- Widzę, że posiadasz dużo ksiąg, Admirale. - Powiedziała, spoglądając.
Barbarossa również spojrzał na regał.
- Tak... Chciałem poznać miejsce, do którego trafiłem, dlatego przeczytałem wiele ksiąg o historii Krainy. Ale bardzo cenię Literaturę i posiadam wiele ciekawych egzemplarzy. - Powiedział, następnie sięgnął po jedną z ksiąg.
- "Dzieje Magii" Autorstwa Bathildy Bagshot. - Powiedział, odkładając na stolik.
Sięgnął następną.
- "Biografia Profesora Albusa Persiwala Wulfryka Briana Dumbledore'a" - Powiedział, odkładając. Sięgnął następną.
- "Jiggery Pokery and Hokus Pocus", pióra Brian'a Gagwilde'a. - Powiedział. Cecilia patrzyła uważnie.
- Ale najbardziej cenię... - Zaczął Barbarossa, następnie sięgnął księgę.
- Księgi Autorstwa Lorda Carrabotha. - Dokończył, wskazując wiele ksiąg stojących na regale.
Cecilia spoważniała, popatrzyła uważniej.
- Księgi Mojego Dziadka? Dlaczego? - Spytała.
- Dzięki nim, dowiedziałem się bardzo dużo o Krainie, o Czarach, Zaklęciach, o najważniejszych osobach, które żyły w tej Krainie... Przekonałem się o mądrości i prawidłowym działaniu Lorda. Wszystko było po coś... - Mówił.
- Ale co dla Mnie najważniejsze, z jego ksiąg dowiedziałem się wszystkiego o... Horkruksach. - Powiedział, a następnie szybko zmienił temat.
- Królowo? Czy moglibyśmy zwracać się do siebie po imieniu? - Spytał.
- Oczywiście. - Odpowiedziała, a następnie spojrzała na niego poważnie.
- Dlaczego Mój Dziadek Cię nie zabił? - Spytała.

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
04-May-2020 19:40:06
Znajdź wszystkie posty
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,030
Dołączył: Apr 2015
2142
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1264
RE: [RolePlay] Magic World
- Tempusie, kiedy Cecilia wróci? Kiedy Neclar wydostanie sie z Apokryfu? - pytal z niepokojem Pariah
- Juz niedlugo, niedlugo nastapi początek końca..
- To słuszność idei moze zaprowadzić nas do sukcesu, a nie liczba ich wyznawców. - dodal Tempus
- Czyje to slowa?
- Remusa Lupina
- Moze i juz nie mam swoich mocy, ale czuje ze pokonany Malacatha i wyjdziemy z tego wszyscy cało. - powiedział Tempus
Oceny: DevilxShadow (+1)
04-May-2020 21:16:50
Znajdź wszystkie posty
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
77
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #1265
RE: [RolePlay] Magic World
Miraak tymczasem przybył już do twierdzy. Posłał Kultyste po Lorda, a sam został na pokładzie.

=====

W tym samym czasie...
- Sprzątnąć ciała - rzekł Lord.
- Tak jest Lordzie - odpowiedziało dwóch Kultystów.
Elf wyszedł z celi. Spotkał jakiegoś oficera. Zatrzymał go.
- O co chodzi Lordzie? - spytał
- Wyślij kogoś do zamku Cecilli. Niech poinformuje Talosa że trwają przygotowania do szturmu na ministerstwo magii - rzekł Malacath.
- Talos ma się tutaj zjawić osobiście - dodał.
- Tak jest mój Lordzie! - kiwnął głową i odszedł szybkim krokiem, Lord w drugą stronę

=====

Namira tymczasem opierała się o stolik, przed nią było lustro. Po chwili na nie spojrzała. Nie zobaczyła jednak swojego odbicia, a Malacatha...
- Jesteśmy rodziną Namiro - powiedział niski głos wytłumiony przez maskę.
- Nie, nie jesteśmy... - odpowiedziała
- Twój umysł mówi coś innego. Nie walcz z nim - mówił Lord, Namire opanowywał gniew.
- Gniew jest twoimi rękoma... Pozwól mu działać! - krzyknął Lord
- Aaaa! - dziewczyna uderzyła ręką w lustro, zraniła sobie pięść
Przez chwilę Malacath milczał. Lustro na środku było pęknięte, Namira patrzyła się na niego.
- Nawet jeśli umrę - powiedział.
- Zostanę w głowie twojej, i innych - dokończył.
Po chwili sylwetka Malacatha zaczęła się rozpływać w dym i zniknęła. Namira opuściła głowę nadal trzymając ręce na stoliku. Zaczęła szlochać...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-May-2020 21:26:22 przez troox.)
04-May-2020 21:24:22
Znajdź wszystkie posty
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,030
Dołączył: Apr 2015
2142
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1266
RE: [RolePlay] Magic World
- Azulo, jak się czujesz? - spytał Tempus
Pariah deportował się na ulicę Pokątną..
05-May-2020 16:28:12
Znajdź wszystkie posty
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
77
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #1267
RE: [RolePlay] Magic World
Tymczasem w Apokryfie...
- Po co to wszystko? Chcę wyjść i stawić czoła bratu - powiedział Neclar.
- Nadal nie pojmujesz? Malacath ma teraz władzę i poparcie u większości mieszkańców krainy.
- A ja mam przyjaciół, którzy staną za mną murem - przerwał mu Młody Bal.
- Nie jesteś gotowy - odpowiedział bóg.
Elf pomyślał chwilę.
- Więc sam go zabij. Jesteś silniejszy od niego.
- Nie mogę aż tak ingerować w świat. Mogę na niego zejść, ale nie brać udziału w jego zmianach - odrzekł Akatosh.
- Połącz teraz rękojeść z ostrzem - dodał.

=====

Ravcore nieustannie szedł przed miasteczko. Wiedział gdzie znajduje się rezydencja Barbarossy, ale nie miał pojęcia o lokalizacji jego statku. Musiał więc iść do jego rezydencji, by przekonać się czy jest tam Cecillia...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-May-2020 18:40:50 przez troox.)
05-May-2020 17:08:38
Znajdź wszystkie posty
Camrakor_13 Offline
I am inevitable
******************

Liczba postów: 8,030
Dołączył: Apr 2015
2142
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Camrakor_13

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 0.00
Post: #1268
RE: [RolePlay] Magic World
Pariah pojawił się przed sklepem Olivandera na ulicy Pokątnej. Miejsce to jak wiele innych w mieście zmieniło się. Na ulicach panowały pustki, pustki osób które miały wolną wolę. Pariah wszedł do środka..
- Kim jesteś! - krzyknął z oddali Olivander
- To ja, Pariah, jestem przyjacielem Saula, znałeś go. - odparł
- To prawda.
- Ostatnio, to znaczy 5 lat temu, Saul zwrócił się do Ciebie o pomoc. Zebrałeś dla niego nawet pokaźna armię buntowników, ponoć możesz zrobić to teraz też. - spytał Pariah
- Tak, ale teraz.. Teraz gdy prawie każdy w mieście jest omamiony, brakuje chętnych, co prawda na dole jest kilka osób, które chcą walczyć.. - odpowiedział mu Olivander który kulejąc zaprowadził Pariah na dół sklepu..
Pariah wszedł do większej sali, w niej znajdowało się około 20 czarodziei i kilka istot magicznych...
- To znacznie za mało by walczyć z Malacathem, ale dobre i to - powiedział sam do siebie Pariah
- Chodź przedstawię Ci Rufusa Thompsona - odparł Olivander
- Witaj - odparł Rufus
- Miło poznać - potrząsnął ręką Rufusa

Arcan wyczarował dziwną czarną energię wokół czerwonego kamienia, którym zajmuje się od kilkunastu dni. Minęły już prawie 3 tygodnie od czasu gdy przystał u boku Malacatha.
05-May-2020 18:13:23
Znajdź wszystkie posty
Hobbs
Wspieram Forum

Liczba postów: 6969
Dolaczyla: Jan 2012
Reputacja: 777

MineGold: 777.77

Serdecznie polecamy serwis który pomoze Ci zdobyc Ci polubienia, subskrybcje, followersów i rozbudowac Twoje socialmedia!
troox Niedostępny
Błyskotliwy
***

Liczba postów: 31
Dołączył: Feb 2020
77
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
Chelsea

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 35.00
Post: #1269
RE: [RolePlay] Magic World
Lord Malacath poinformowany przez Kultyste poszedł do jaskini. Na statku zauważył Miraaka. Po dłuższej chwili już przy nim był.
- Gdzie nasza zguba? - spytał oschle
- W mojej kajucie. Kultyści już wynoszą kufer - odpowiedział.
- Doskonale... Jak minęła podróż?
- Dobrze, Lordzie. Żadnych komplikacji - powiedział.
- Co z Torvaldem? - spytał Lord
- Nie żyje - odrzekł legionista.
Nagle rozmowę przerwało dwóch Kultystów, którzy nieśli ciężki kufer.
- Oto i jajo krakena - powiedział Miraak.
- Wspaniale. Postawcie je przed legowiskiem krakena - rzekł do Kultystów, ci zaczęli schodzić ze statku.
- A ty chodź ze mną - nie czekając na odpowiedź Miraaka zaczął schodzić ze szkunera.
05-May-2020 20:46:31
Znajdź wszystkie posty
DevilxShadow Online
ψ мίѕтяz ροҝѮмøи ψ
*******

Liczba postów: 501
Dołączył: Jan 2016
352
+
Pomogłem? Daj Diaxa!
Nick na Serwerze:
DevilxShadow

Odznaczenia:

(Zobacz Odznaczenia)
Poziom:
MineGold: 192.00
Post: #1270
RE: [RolePlay] Magic World
- Już mi... Lepiej... - Odpowiedziała Księżniczka Tempusowi.
Spojrzała na niego i powiedziała:
- Bardzo tęsknię za Mamusią, za Tatusiem i za Vincent'em... Za Kotkami... - Zaczęła wymieniać i machać nóżkami w powietrzu, siedząc na krześle.
=================

Do lochów, w którym był Fred wraz z Dyrektorem, Ervestem i Profesorem zszedł Auror.
- Ministrze! Przybyły Gobliny! - Krzyknął.
Fred uśmiechnął się i spojrzał na Czarodziejów.
- Panowie! Dziękuję za inteligentną, ekscytującą i zgodną konwersację! Widzimy się na Zebraniu! - Krzyknął, a następnie odwrócił się, chwycił swoją walizkę, prawą rękę zaś uniósł w powietrze i machnął w stronę siedzących w celi za jego plecami Czarodziejów, wychodząc. Lucjusz poszedł za nim.
Fred wyszedł z lochów wraz z Aurorem i Lucjuszem.
- Czekają przed Pańskim Gabinetem... - Powiedział Auror.
- Lucjuszu. Czekaj na wieści, zbierz kilku Aurorów, bądźcie gotowi... - Rzekł, ruszając w stronę wind.
Fred wjechał windą na najwyższe piętro, następnie przeszedł kawałek i zobaczył drzwi od swojego Gabinetu, a przed nim 4 Goblinów. Stał tutaj również zakapturzony, Parszywy Czarodziej z Nokturnu.
Fred podszedł do nich.
- Witam, zgromadzonych! Zapraszam! - Otworzył drzwi od gabinetu Różdżką. Gobliny weszły do środka, Czarodziej również...
Fred wszedł za nimi, a następnie zamknął drzwi. Fred usiadł w fotelu, przy swoim biurku... Gobliny usiadły na kanapie i krzesłach, Czarodziej stał, opierając się plecami o ścianę.
- Cieeszę się, że Was widzę! - Powiedział Fred do Goblinów, złożył ręce i położył na biurku.
- Po cóż nas tutaj sprowadziłeś, Ministrze? - Spytał Goblin, patrząc poważnie spod cyngli na nosie.
Fred szczerzył się.
- Jesteście synami zmarłego Dyrektora Banku. Powinniście przejąć udziały po zmarłym ojcu i podzielić się nimi równo, między waszą czwórką, a Ministerstwem.
Gifri - Najstarszy z braci poderwał się z kanapy.
- Że co?! Ministerstwo chce mieć udziały w banku?! - Krzyknął.
- Ministerstwo zawsze miało udziały w banku... Bank bez Ministerstwa nie miałby prawa bytu... Ministerstwo bez pieniędzy banku, traciłoby wiele... - Powiedział.
- Wzajemne relacje Ministerstwa i Banku od zawsze były ostre, ale przyjazne... Lecz teraz, gdy Morderca Waszego ojca szaleje na wolności, Ministerstwo powinno mieć większy udział w Banku. - Powiedział Fred.
- Ale... - Zaczął Gifri, Fred mu przerwał.
- Spokooojnieee! Ministerstwo nie dostanie udziałów za darmo! - Krzyknął Fred.
- Za chwil kilka, przeprowadzimy niespodziewany szturm na Bank, skutkiem czego będzie odzyskanie Go. - Powiedział Fred.
Bracia zaczęli szeptać między sobą.
- Ten Parszywy Elf... Zamordował nam ojca... - Powiedział Bansi - Drugi z Braci, do reszty.
- Splądrował skrytki Czarodziejów... - Wtrącił Genri - Trzeci z Braci.
- Zamordował Smoka, Zamordował wiele Goblinów... - Dodał Fransi - Najmłodszy z Braci.
- Widzę, że rozumiemy się doskonale! - Krzyknął Fred, szczerząc się.
- Przyjaciele... Bez Pomocy Ministerstwa nie odzyskalibyście Banku. Bez mojej pomocy, nie zyskalibyście waszych udziałów i stanowisk Dyrektorskich! Beze mnie, Bank upadłby raz na zawsze, a Gobliny straciłyby cały szacunek, którym Czarodzieje ich darzą! - Mówił głośno Fred, Bracia kiwali głowami.
- Sądzisz, że nie przekupimy nikogo, aby wymordował kundli pozostawionych w banku przez tego Elfa? - Spytał Gifri.
- Zapeeewne!!! Forsą można załatwić wszystko! Ale wynajęlibyście tylko jakichś durniów, których Sługi Malacatha wyrżnęłyby jednego po drugim. - Powiedział Fred.
- Więc? Co zamierzasz, Ministrze? - Spytał Fransi.
- Konieczne! Wręcz, Priorytetowe jest odzyskanie Banku! - Zaczął Fred.
- Odzyskując Bank i przekazując go znów w ręce Goblinów, zyskamy szacunek normalnych Czarodziejów... Wszak Malacath ograbił ich skrytki, majątki... Czarodzieje szanują Was, Goblinów, gdyż to Wy zarządzacie ich pieniędzmi, a także chronicie je. - Powiedział.
- A Ja... Osobiście muszę odwiedzić jedną ze skrytek, wraz z Królową. - Dodał.
Fred spojrzał na Parszywego Czarodzieja stojącego pod ścianą, następnie na Gobliny. Kiwnął głową w kierunku Czarodzieja.
- Ten Czarodziej obserwował bank przez 3 dni... Codziennie, o różnych godzinach przechadzał się przed Bankiem, za każdym razem w innym odzieniu. - Fred mówił, patrząc na Czarodzieja.
- Mów! - Krzyknął.
- Ministrze... Z moich obserwacji wynika, że po wywiezieniu złota, w banku pozostało mało Kultystów... Większa grupa odjechała wraz ze złotem, a potem już nie wrócili. Jeśli przeprowadziłoby się dobrą i szybką ofensywę, można szybko ich obalić i przejąć Bank. Wydaje mi się, że Kultystów w Banku jest około 15-25. - Powiedział Parszywy Czarodziej.
Bracia kiwali głowami, myśląc.
Fred klasnął w ręce i zerwał się z fotela.
- Nie ma na co czekać, Przyjaciele! Pora działać! Zapraszam za mną! - Krzyknął Fred, idąc w kierunku wyjścia z Gabinetu... Gobliny wstały z kanapy i ruszyły za nim.
==============

Tymczasem, Regis Rohellec - Wampir Wyższy, który został przez Magiczne Istoty wybrany na Przywódcę, Władcę wszystkich Istot Magicznych Krainy, który natychmiast po otrzymaniu Listu od Cecilii o Zebraniu, wyruszył w drogę, przybył do Ministerstwa Dwa dni przed Zebraniem... Znajdował się w Atrium - Holu głównym Ministerstwa Magii. Co sekundę mijali go zabiegani Czarodzieje, Istoty, Pracownicy, Aurorzy... Rozglądał się.
==================

- Lord Carraboth? - Spytał Barbarossa.
- A po cóż miałby mnie zabijać? - Dodał.
- Wiem, że Mój Dziadek miał neutralny stosunek co do Ciebie... Kiedyś wspomniał o Tobie... Wiem, że darzyłeś go szacunkiem, Barbarossa. - Powiedziała Cecilia.
Barbarossa uśmiechnął się lekko.
- A dlaczegóż miałbym go nie szanować? Gdy podbijał poszczególne tereny Krainy, przybył także na moją wyspę - Sir Baniyas. Pont Vanis było dopiero wtedy budowane, rodziło się, powstawało... Mijał wtedy miesiąc, odkąd trafiłem do Krainy... - Mówił Barbarossa.
- Przybył z kilkoma... Zakapturzonymi, Mrocznymi, Potężnymi Czarownikami... Czarnoksiężnikami... Wyglądali tak potężnie i tak złowrogo... Myślałem wtedy, że to już mój koniec, że przybył ktoś jeszcze silniejszy od tych, którzy zaatakowali mnie na statku... - Mówił Kapitan.
- Ale oni tylko patrzyli... Na mnie, na 10 towarzyszących mi rozbitków, zagubionych, którzy postanowili pomóc budować mi Pont Vanis deska po desce, cegła po cegle... Patrzyli... Podszedłem do nich i stanąłem przed Nim... Przed jego obliczem... Patrzył na mnie swoimi czerwonymi oczami. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem opowiadać mu swoją historię... Całą, jak się tutaj znalazłem... Myślałem, że mnie zabije... Ale jak opowiedziałem mu fragment o tym, jak cząstka mej duszy ulatuje i wchodzi w pokład mojego statku, spojrzał na mnie inaczej. - Mówił Barbarossa.
- Wtedy jeden z jego Zamaskowanych Czarowników poinformował mnie, że stoi przede mną Władca, Lord Krainy, do której trafiłem. Zamurowało Mnie. Powiedziałem, że pragnę stworzyć tylko wspaniałe miasto i wieść życie Pirata. Wtedy podszedł bliżej mnie i spojrzał mi w oczy... Oszczędził mnie i to, co zdołałem jak dotąd zbudować... Wkładaliśmy wtedy wszystkie nasze siły w budowę miasta... Sądzę, że zauważył ile pracy włożyliśmy w budowę... - Mówił.
- Wtedy On wskazał palcem mój Okręt - Zemstę... Zachwycił się nim. Powiedziałem mu, że ten Okręt jest moją miłością... Bałem się, że go zniszczy, lub zabierze... Ale nie zrobił tego. Powiedział tylko, że gdyby kiedyś potrzebował Kapitana z okrętem, wezwie Mnie do siebie. Tak się jednak nigdy nie stało... - Mówił Barbarossa.
- Cieszyłem się, że nigdy mnie nie wezwał... Cieszyłem się, że mogłem być neutralny w wojnie, która spustoszyła tą Krainę. - Mówił.
- Następnie, zadałem mu pytanie... "Czym jest Horkruks?", spytałem. Wtedy On, podarował mi jedną ze swoich Ksiąg... Wtedy, po przeczytaniu dowiedziałem się wszystkiego. Jednak, gdy przekazał mi Księgę, zrobił jeszcze jedną rzecz. - Mówił Barbarossa.
Cecilia słuchała uważnie... Otworzyła usta i spytała, cicho...
- Jaką?
- Pstryknął palcami. Swoimi kościstymi palcami. - Powiedział Barbarossa.
- A gdy pstryknął... Nagle, pod moimi nogami pojawił się Ostatni Czarodziej z trójki, która zaatakowała mnie na moim Statku... To był ten, który uciekł z pokładu mojego statku i poprzysiągł, że kiedyś mnie zabije. - Mówił Barbarossa.
- To ten kundel zaatakował Cię, a następnie uciekł, niczym tchórz? - Lord Carraboth znów przemówił do mnie... Pamiętam jego głos i te słowa aż do dziś... Wskazywał palcem leżącego u moich stóp Czarodzieja.
- Tak... - Odpowiedziałem. A wtedy... Był już tylko błysk zielonego światła... Zamordował Czarodzieja, leżącego u moich stóp... Pamiętam twarz tego Czarodzieja... Płakał, bał się, błagał, ale nie zdołał nic wykrztusić... - Mówił Barbarossa, a następnie skończył...
Nastała chwila ciszy... Nikt nic nie mówił.
- I właśnie za to Go szanowałem. Za to, że pozwolił Mi zbudować moje piękne miasto... Że nie przejął mojej wyspy... Być może nie widział we Mnie i mojej wyspie jakiegokolwiek zagrożenia i tylko dlatego jej nie zniszczył, ale być może też z innych powodów... Nie wiem. Wiem natomiast, że cenił Osoby potężne, inteligentne i silne. Może właśnie taką osobę ujrzał we Mnie... - Barbarossa skończył opowiadać.
Cecilia patrzyła na niego poważnie... Nic nie mówiła...
Nagle, przez otwarte okno, do Rezydencji wleciała Sowa... Wszyscy przenieśli swoją uwagę z Barbarossy na sowę, która przeleciała się po pokoju, a następnie spuściła list pod nogi Cecilii...

[Obrazek: 5ZxkCR0.gif]
Hi there my dear! Turn back! Turn back...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-May-2020 02:44:25 przez DevilxShadow.)
06-May-2020 02:30:58
Znajdź wszystkie posty



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości