Serwery Minecraft

---
Ravcore wiedział, że może przegrać w pojedynku na dwóch czarodziejów, zwłaszcza że już z samym Meretem miał mały problem. Nie chciał się narażać, i postanowił uciec, lecz przed tym zniszczyć kryjówkę bohaterów...
Zabójca zmienił się w wozaka. Czarodzieje nie zauważyli zniknięcia mężczyzny, bo byli zajęci swoją sprzeczką. Zwierzątko pomknęło przez dość wysoką trawę, przez co nie było go widać.

=====

Tymczasem do Lorda podszedł Kultysta.
- Lordzie... Daggerfall... Nadal jest tam pełno trotylu... - powiedział
- Dobrze że wspomniałeś, żołnierzu. Zwołaj Arcana do lochów.
Elf wstał z tronu, machnął płaszczem i poszedł do lochów...

=====

Ravcore tymczasem znalazł się już pod domem Saula. Zmienił się w człowieka, wyjął różdżkę.
- Bombarda! - krzyknął
- Bombarda Duo!
Dom zaczął niszczyć się pod wpływem rzuconych zaklęć.
---

- Wynoś się stąd! - krzyknął Meret, widząc co zrobił Ravcore
- Malacath już wie gdzie jesteśmy, musimy uciekać Merecie.. - odparł Ikar
- Z Tobą!?
- Mam zmieniacz czasu, możemy go jakoś użyć przeciwko Malacathowi..- powiedział Ikar
- Nie wiem.. naprawdę, będę tego żałował.. - odparł Meret
Czarodzieje deportowali się do wymiaru Saula..

---
Ravcore po deportacji uśmiechnął się złowrogo na ich czyn. Po kilku minutach burzenia domu Saula, przestał. Schował szybkim ruchem różdżkę i deportował się...

=====

Malacath tymczasem dotarł już do lochów, gdzie miała odbyć się prowokacja, lecz do tego potrzebny był mu Arcan.

Do komnaty, gdzie przebywał Arcan z Namirą wszedł Kultysta wysłany przez Lorda.
- Arcanie, Lord Malacath wzywa cię do lochów - wyszedł.
- Idź do niego. Nie lubi długo czekać... - powiedziała Namira w stronę Arcana
---

Imię: Elsword
Wiek: 20
Rasa: Człowiek,wojowjnik - czarodziej
Charakter: śmieszny,zuchwalski,mściwy
(krótki opis wyglądu): Czerwonowłosy,ma przy sobie miecz,jest cały uzbrojony,Ma drugi magiczny Miecz stworzony z jego mroku Elsworda.
Umiejętności( od 0 do 10): 9.6
Słabości: łatwo się wkurza,Mało towarzyski,nie boi się niczego,Samotny
Odwaga (od 0 do 10): 10
Ocena OP postaci (od 0 do 10): 8.9
Opis Postaci (krótki opis o postaci):Kiedyś Był synem bardzo sławnego wojownika królewskiego.Gdy był dzieckiem wieku 10 lat Jego siostra Elesis z ojcem wyruszyli na walkę i już nigdy nie wrócili,on już się niecierpliwił kiedy wróci jego siostra z ojcem Więc poszedł w ich ślady.6 LAT Później chłopiec stoczył niezapomniane walki,stał się bardzo silnym wojownikiem jednak na jego kraj napadły potwory i on jako jedyny przeżył jednak uszedł ledwo co z życiem.Tak się wkurzył że zaczął zachowywać się dziwnie stawał się coraz bardziej mroczniejszy aż w końcu cały jego mrok zmienił się w jego drugi miecz który steruje Elswordem. Teraz jest samotnym czarodziejem wojownikiem Który ma zawsze przy sobie miecz.
Po jakiej stronie jest postać: Neutralna,kiedyś pozytywna


Imię:Laby
Wiek:NIEZNANY
Rasa:Człowiek,Czarodziejka
charakter:Przyjacielska,Wesoła,dziecinna,sprytna
krótki opis wyglądu: różowo włosa,Zawsze ma wygląd 12-latki,jasny ubiór
umiejętności:8
Odwaga:10
Ocena Op Postaci:9
słabości:Nie zna negatywnych emocji,Nigdy nie myśli o złych rzeczach,Nie zna konsekwencji np.Przekroczenia prawa
Opis Postaci:Dawno Temu W rocznym lesie żyła pewna dziewczynka o imieniu Laby,Z Lasu nigdy nie mogła wyjść pewnego razu napotkała jedyne miłe stworzenie w całym lesie pewnego razu gdy poszła pozbierać cienistych jagód gdy wróciła potwór już zginął i pozostało jej po nim tylko magiczne lustro wtedy spróbowała wyjść i jej się to udało.Wyszła lecz nagle przestała myśleć o złych rzeczach.Teraz eksploruje cały świat nie myśląc o tym co się stanie z innymi gdy zginą.
Po jakiej stronie jest postać:Dobra

---
Neclar I Ralof pojawili się przed wielkim pałacem Królowej Anglii.
- No więc... Jesteśmy... - powiedział Ralof
- Taa... - odpowiedział mężczyzna
- Coś cię trapi? - spytał szkielet
- Boję się o Magic World. Malacath zdobył poparcie mieszkańców, podpuścił na nas elfy... Dodatkowo Fred zajął stanowisko ministra. Przypominają mi się czasy Carrabotha.
- Ale te czasy nie nadejdą, obiecuję ci to Ralof - elf zaczął iść szybkim i zdecydowanym krokiem w stronę bramy do pałacu.

Po rozmowie ze strażnikami, bohaterowie w końcu weszli do pałacu. Przywitała ich służba. Wskazali miejsce pobytu królowej Angeliki. Neclar i Ralof pokierowanii przez służki, dotarli do komnaty w której była królowa.
- Witaj Angeliko - powiedział niespodziewanie Neclar, stał w progu komnaty.
---

@wopokijj:
Twoja postać nie pasuje, bo w opisie postaci masz, że twój kraj napadły demony, a w naszym RP Demony nie schodziły do innych światów(Są wspominane, ale są w innych wymiarach). Dlatego nie mogły zaatakować kraju. Zmień jakoś troszkę ten opis i pamiętaj że to RolePlay o tematyce Harry'ego Pottera i ogólnie magicznej, dlatego dodaj jakieś cechy magiczne swojej postaci(Np. Różdżkę itp). Pamiętaj że akcja toczy się w "Magic World" - Krainie Czarodziejów, Elfów, przeróżnych istot magicznych, która jest ogromna i jest w niej wiele dużych i mniejszych miast, ale toczy się też w Anglii. (Więc twoja postać może zacząć właśnie w jakimś mieście lub ewentualnie innym kraju.)

Królowa Angelika siedziała przy stole, trzymała jakiś list. Spojrzała na drzwi od komnaty.
- O Mój Boże! Neclar! - Krzyknęła po ujrzeniu mężczyzny, odłożyła list i zerwała się z krzesła.
- Ty żyjesz! Jakże się cieszę! - Ruszyła w jego stronę.
- Jeszcze na balu... Wszyscy Cię wspominali... A teraz, stoisz tutaj... Skąd się tutaj wziąłeś?! Cóż sprowadza Cię do Londynu? - Mówiła.



Tymczasem, w Ministerstwie.
Fred siedział w fotelu, w gabinecie Ministra Magii. Pisał oświadczenie o Malacathcie, o którym wspominał Lucjuszowi. Fred bujał się w swoim fotelu, Magiczne Pióro zaś pisało na papierze to, co Fred mówił.
Po jakimś czasie Fred skończył mówić, pióro zaś spadło na biurko. Fred chwycił kartkę.
- Hahahaha! - Fred się szczerzył i chichotał.
Do gabinetu wszedł Lucjusz.
- Lucjuszu! - Krzyknął zadowolony Fred. Wstał z fotela, podszedł do Głównego Aurora.
- Każ to opublikować! Ma się pojawić wszędzie. W jutrzejszych gazetach, w TV, w Radiu... Ma być wykrzykiwane na ulicach przez przekupionych chłystków! - Powiedział, przekazując mu kartkę.
Lucjusz spojrzał na kartkę... Po chwili uśmiechnął się. Ruszył, aby przekazać oświadczenie do opublikowania...



-----------------------------------------
Na następny dzień, oświadczenie napisane przez Freda pojawiło się wszędzie tam, gdzie chciał.
- Z ostatniej chwili! Minister Magii Fred napisał kilka słów o Malacathcie czyli Przywódcy Elfów! - Nadawały Radia, TV, w gazetach były takie tytuły.
Owy list brzmiał następująco:
"Jako Minister Magii, postanowiłem przytoczyć kilka słów prawdy o nędznej Elfiej poczwarce, która buntuje się przeciw Krainie... Ministerstwo, które reprezentuje Królową Krainy, uważa owego osobnika za zdrajcę, buntownika i zwykłego chłystka. Moje osobiste zdanie na temat owego Elfa brzmi następująco: Baczyć aby trzeba, coby samozwańczego Lorda nie dotykać, bo od tego oparszywieć można. A dziewki przed nim kryć, bo Elfi władca chutliwy jest ponad miarę wszelką. Domyślam się też, że kryjąc się przez wiele lat na swoich oddalonych od cywilizacji bagnach, doznał poważnego uszczerbku psychicznego, ale także mogły zaatakować go inne dziwaczne choróbska. To samo tyczy się jego Elfich kompanów, którzy próbują zrujnować naszą Krainę. Jako Głowa Ministerstwa, obiecuję, że każdą parszywą istotę kroczącą za Parszywym Elfem, spalimy, zmiażdżymy i tylko pył po takowym pozostawimy. Elfy, które sprowokowane i zmanipulowane ślepo ruszyły w bój za Malacathem, przekroczyły granicę. Pozwoliły sobie na zbyt wiele. Zaprawdę, nie ma nic wstrętniejszego nad monstra owe, naturze przeciwne, elfami zwane, bo są to płody plugawego czarostwa i diabelstwa, które wypędzić z naszej Krainy należy. Podpisano, Minister Magii - Fred.
Media wrzały, gazety, TV, Radio... Wszyscy zaczęli to oświadczenie komentować. Cała Kraina już usłyszała o nowych słowach Ministra Magii na temat Malacatha...

Tymczasem, w Hogwarcie nie rozpoczęło się jeszcze szkolenie uczniów.
Dwójka uczniów Slytherinu z najstarszego roku weszła do komnaty Dyrektora.
- Dyrektorze! Pragniemy już rozpocząć nauki bitewne, których kazał nam się uczyć Minister Magii! - Krzyknął Ślizgon.
- Drodzy... Spokojnie. Niedługo zaczniemy... - Mówił Dyrektor, był zmieszany.
- Slytherin chce natychmiast zacząć! Już!!! Chcemy poznać potężne zaklęcia... Natychmiast! Slytherin pragnie... - Mówił, Dyrektor mu przerwał.
- Wszystkie domy rozpoczną w tym samym czasie. - Powiedział Dyrektor.
Ślizgoni spojrzeli na siebie, następnie wyszli z komnaty.
- I co?! Kiedy zaczną się treningi?! - Spytał jeden drugiego.
- Pajacu! Nie słyszałeś? - Odpowiedział drugi. Nagle, obok nich przeszedł jeden z dwójki Aurorów.
- Aurorze! - Krzyknął Ślizgon.
Auror spojrzał na chłopaków.
- Slytherin chce jak najszybciej rozpocząć trening bojowy! Wszyscy stoimy murem za Ministrem Magii! Chcemy poznać potężne zaklęcia! Chcemy już walczyć... - Mówił.
Auror się uśmiechnął.
- Cieszy mnie wasz zapał. Ale to Dyrektor rozpocznie treningi bojowe. Właśnie szedłem do niego, spytać kiedy się zaczną. Musi wydać rozkaz jak najszybciej, bo jeśli nie, to gorzko pożałuje. - Powiedział Auror.
- Pewnie za dzień/dwa się rozpoczną. Ale... Niechaj chętni Ślizgoni przyjdą dzisiaj w nocy do sali głównej. Wraz z drugim Aurorem zaprezentujemy wam kilka zaklęć. Wszak Minister to właśnie wasz dom ceni najbardziej. - Powiedział Auror.

---
Do Lorda przyszedł wezwany Arcan.
- Witaj Arcanie, siadaj - powiedział Elf.
Mężczyzna usiadł na krześle. Znajdował się metr od Mslacatha.
- Par... Thur nax! - pod krzesłem pojawiła się dziwna woda, ta sama co w Apokryfie. Pokryła ściany za Arcanem i trochę przed nim. Po chwili posadzka w lochu zamieniła się w piękne, bogato zdobione kafelki. Ściany zamieniły się w marmurowe, za Arcanem było okno, przez które było widać Londyn.
- Lordzie, co ty robisz? - spytał zaniepokojony Arcan
- Spokojnie, przyjacielu. Poczujesz się przez chwilę jak zupełnie inna osoba.
Nagle krzesło zaczęło zamieniać się w przepiękny tron. Zielona ciecz zaczęła wchodzić już na ciało Arcana. Najpierw nogi, uda, brzuch, aż po szyję. Ubrania Arcana zaczęły zmieniać się w szaty Neclara. Przybrał jego posturę.
W końcu woda dotarła do twarzy. Przeszła przez całą jego głowę, po chwili Arcan miał już twarz Neclara. Jego głos również się zmienił i był taki sam jak jego.
- Lordzie... - powiedział Arcan, miał głos Neclara
- Znakomicie, krzyk zadziałał. Przyprowadzić tego dziennikarza - rozkazał Malacath.
Po chwili przed Arcanem, obok Lorda, stanął dziennikarz, w ręce miał kamerę.
Malacath wyciągnął rękę w stronę głowy Arcana. Ze wskazującego palca wyleciała mała energia. Wniknęła do głowy mężczyzny przez ucho.
- To tekst, który masz powiedzieć do kamery, Arcanie.
- Zaczynajmy - powiedział Arcan.
Dziennikarz włączył kamerę, nadawała na żywo, transmisje widział zastępca Samira w Daggerfall.
- Co to? Nagrywać tą transmisję! - zarządził elf

W tym samym czasie, w lochu zaczęła się krótka przemowa Arcana.

- Drodzy bracia, siostry. Elfy z Daggerfall! - powiedział
- Jest mi nad wyraz przykro, z powodu wypowiedzenia wam wojny. Nie mogę niestety kwestionować decyzji Ministra Magii. Zatem daje wam ultimatum!
- Jeszcze dziś wasze miasto stanie w ogniu, zgliszcze z waszych domów będą panoszyły się po ulicach.
- Co on pieprzy... - powiedział nerwowo zastępca Samira, patrzył na transmisję
- Lecz macie wybór. Odłączcie się od Lorda Malacatha i pomóżcie nam go zniszczyć, wtedy zaznacie spokoju.
- Macie 5 godzin - Neclar uśmiechnął się, transmisja zakończyła się.

- Znakomicie! Arcanie! Jestem z ciebie dumny, doprawdy - powiedział Lord.
- Po co to wszystko? Niszczysz miasto elfów, a sam nim jesteś - spytał Arcan, odzyskał już swój głos.
- Efekty zobaczysz już jutro, przyjacielu. Cierpliwości - rzekł tajemniczo.
Loch znów zamienił się w taki jakim był, Arcan natomiast odzyskał już swoje szaty i swój dawny wygląd.
Malacath wyszedł z lochu.

=====

- Cholera jasna... - powiedział Mefisto, zastępca Samira
- Przeszukać miasto! Wszystkie jego zakamarki! - nakazał strażnikom, ci pobiegli i poinformowali innych
---

- Ikarze, co teraz? - spytał poważnie Meret
- Użyjemy zmieniacza czasu by zabić młodego Malacatha, jak jeszcze nie był taki potężny!
- Chyba śnisz, Tempus opowiadał mi o liniach czasu, które istnieją, jest ich nieskończenie wiele, ale nie można tego robić! - powiedział Meret
- Zaufaj mi Merecie - powiedział Ikar

Tymczasem Pariah i Emilia zostawszy w Hogwarcie postanowili zadbać o bezpieczeństwo zamku i wzmocnić go barierą ochronną.